Kiedy spojrzę w górę widzę ciebie
W deszczu okaleczam siebie
Na dłoniach mam twą krew
Zżera mnie od środka niczym trujący krzew
Przez to nawet gwiazdy płaczą i anioły z nieba skaczą
Samotność… samotność mi doskwiera
Bo ciebie już nie ma
Serce z rozpaczy umiera!
Ból żywcem ze skóry obdziera!
Czas idzie dalej a ja wciąż taka sama
Bezbronna, na śmierć bezustannie czekająca
Chcę poczuć smak krwi umierającego ciała
Zapamiętać ją by na zawsze została
Za żywota ciemności doznałam
I proszę boga bym do końca w niej pozostała
Daje ona ukojenie zranionej duszy
Bo śmierć swym istnieniem
Daje rozkosz nieopisaną
Więc ją wzywam by mnie zabrała
I gorycz bólu pokazała